Szukaj na tym blogu

logo

logo
sklepik winkel shop

wtorek, 27 grudnia 2011

malo mnie szlag nie trafil

Przez miesiac byl tu moj brat, modszy. Wymorowal mi schodki na tarasie , zrobil mi pokoj dzieciecy, zaczal strych ocieplac .
A bylo co robic. Firma spierdolila sufity ,a ja bez schodow na wysokosci nie wleze. Tak mi sie porobilo,
nie wiem kiedy. Jako nastolatka wiazalam jeszcze zbrojenie na naszym domu ( ok 10 m wysokosci )
i nie mialam problemow z patrzeniem na dol. Laze po gorach i nic. A tu jakos panika i koniec. Dziki osiolek i marchewka tez nie pomoze.
Niestety ,kiedy juz nam zamontowali schody, bylo po ptakach. Nie zaplacilismy za fuszerke, ale zyje z ta swiadomoscia ze to kiedys trza poprawic, juz 4 lata. Brr
Pierwszy etap za plecami - pokoj dzidziusia. Wykonany konkursowo.
Pokoj jest polozony od strony polnocno zachodniej.Na pietrze. Ogromna zaleta w lecie. Nie nagrzewa sie do granic mozliwosci. A ma wystarczajaco swiatla w zimie.


Niestety ,widac ze te zdjecia robil chlop.
Gdzie detale ,sie pytam.
Moj brat zrobil fotki a ja nie skontrolowalam. MOJA WIELKA WINA.
Ale dorzuce fotek jak sie z manelami wprowadze, i odzyskam moj aparat .
A tempo mam zolwie , niestety.
Jakby nie bylo jeszcze 3 tygodnie do porodu. Jestam opuchnieta, zmeczona, lekka depresja. Skaczace cisnienie ( 2 razy na tydzien kontrola u poloznej lub szpital) . Wyniki krwi i moczu sa dobre, chociaz to jest w pozadku.

Acha  a moj brat pojechal do domu na swieta.
Ale nacial mi jeszcze drzewa na jakis miesiac.
Zima w tym roku jakas dziwna ,chyba sie nie rozkreca bo czeka na moj porod. A wtedy nie daj Boze .

A malo mnie nie rozerwalo, bo
Zamowilismy transport do Polski typu bus z odbiorem i dowozem na prog domu.
Idealne w moim stanie (jedz z brzuchem do Einhoven na lotnisko) a jeszcze mozna wiecej bagazu zabrac.
Teoretycznie.
Zapakowalam brata w 2 przylugujace mu torby ,ale cos zostalo .Wiec dzwonimy ile kosztuje nadbagaz.
Hm 35 euro,nawet nawet. Ale udalo mi sie pokombinowac i zmiescilam wszysto co chcialam ( nawet 5 kg sera!!!!!)
Zwarci i gotowi czekamy.
Mieli wyjechac o 17. O 16.45 mowie do brata dzwon do kierowcy. A ten mowi ze jeszcze musi do Amsterdamu jechac. Ok ,do tego jestem przyzwyczajona. Zawsze jest nagle opoznienie .Raz zamiast o 12 w poludnie wyjechalam o 2 w nocy. No coz, ludzie dostaja nagle zlecenia a kazdy grosz sie liczy. Troche zrozumienia. I tyle.
Aleo 20 .00 dzwoni nam pan szef z Polski i kaze bratu sie przepakowac bo maja nadbagaz. Pardon?
Zamiast przyslugujacej liczby 2 toreb czyi 60 kg ma  se wziasc 1 1mala torbe? To za co my placimy?
Bo ostatni wsiada? A kogo to obchodzi?
Transport zamowiony jako pierwszy , Wydzwaniane i wypytywane o szczegoly bo to przed swietami roznie bywa. A tu taki numer. O nie, glupich nie ma . To oni sie musieli przepakowac . I tyle.\
Zadowoleni nie byli.
Studenci wracali z balangi w Amsterdamie i wrzucali wszystko na hurra . Bez mozgu,ale ten im chyba hasz wypalil .Panienka rzucila mi komentarz ze ona miala jeszcze wiecej bagazu i sie musiala przepakowac.
No i? Typowo burackie zachowanie. Ja ,ja ja a reszta niech mnie lachnie.
I to nie jest tylko polskie zachowanie. Tak robia araby, europejczycy , amerykanie i angole ( ich  nie uwazam
za obywateli europy -  oni tu tylko sie pod nia podpieli z wyspa).
Czyste chamstwo i pogarda do innych . Doda i nergal. Pchac sie na szczyt i probowac tam zostac za wszelka cene. Zenada.
A ja siedze tu drugi rok z rzedu . Ale do tesciowej na swieta nie poszlam . I tak ja mialam na glowie w drugi dzien swiat.Wystarczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz