Dzwonek do drzwi , sasiadka.
Przyszla zapytac co sie stalo. Siedze w domu ,a w oknie swieczka sie pali. Wszyscy wiedza ze u mnie to oznacza kogos umarlego. Dla pacjentow zapalam zawsze mala swieczke. A tu duza . Dziwne.
Nie wiem skad ten zwyczaj. Zapal swieczke na znak szacunku dla zmarlegi i wskaz mu droge w ciemnosci.
Wybralam cieniowana swieczke w kolorach czekolady. Pasuje do Marty. Bedzie sie palic kilka dni.
To mnie pociesza.
Moja rodzina i ciotka probuja sie dodzwonic do braci mamy. Ma trzech .Jednym z nich jest ojciec Martuli.
Moj chrzestny chyba zmienil nr telefonu. Typowe dla ciotki slazaczki nie podac nowego rodzinie.Jeszcze jeden sposob na ograniczenie kontaktow. Jakby jakies byly. Tylko pogrzeby.
Trzeci wujek mieszka w Niemczech i tez nie odbiera. Mysle ze sa na wakacjach nad polskim morzem.
Dwoch wujkow ozenilo sie z siostrami. Przedtem zarli sie zajadle a teraz komitywa szczera.
Tylko matuli mi zal. Bo zawsze obrywa. A mimo to ich kocha .Czasem mamy wrazenie ze bardziej jak nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz