Szukaj na tym blogu

logo

logo
sklepik winkel shop

piątek, 27 maja 2011

he,he eindelijk

Powiedzial moj chlop po miesiacu czekania na kumpla. William ma nam wyrownac ogrod. A to nie bagatela.
Po starej gospodarce zostal  dol dlugi 20m i szeroki 15m. Oraz pare gorek z nawiezionej ziemi,ktora to musi wyladowac w tymze kraterze.
W tym momencie moge spokojnie powiedziec ,patrzac na to wszystko "ale burdel". Osobiscie jestem pod wrazeniem ze nasi sasiedzi wytrzymali w sumie 2 lata bez donosow do pewnych urzedow.
Moi polscy sasiedzi probowali mnie gnoic z powodu butelek wrzucanych przez ich synalka do mojego ogrodu. Jestem wredna, po zrobieniu paru fotek gowniarza w akcji jakos przycichli. Do czasu.
Byly za wysokie drzewa  itd.itp. No coz ,my mamy troche wiecej jak  0,5hektara ogrodu ,a oni 30m2. To boli,  a ja nie chcialam odsprzedac czesci ogrodka. Mimo ze lezy odlogiem. Ale co moje ,to moje. I nie puszcze z lapy.
Tu w Holandii mam do urzadzenia hektar. Ale tez traktor do pomocy i dzieciaki ktore chca zarobic na plewieniu. I pierwsza od paru dziesiecioleci susze.
Ale fart. Ale jak powiedzialo moje kochanie ,nareszcie bede miala ogrod.
Jak se go zrobie lub moja siostra.
Gola,czytasz? Mozesz sie zaczac bac.

niedziela, 22 maja 2011

Alzheimer

Jak juz wspominalam ,moja tesciowa jest chora na alzheimer. Wredna chorobe ,ktora pozera ja jako czlowieka. Powoli, nieodwracalnie .  Z wartosciowej, pelnej zycia kobiety zostje tylko przerazona skorupka.
Ktos dzwoni do drzwi, ona czesto nie wie ze ten dzwiek  (dzwonek do dzwi) oznacza  goscia.
W ciagu pol godziny potrafi 10 do 15 razy zatelefonowac z pytaniem ktora godzina bo nie umie znalezc zegarka,albo jaki dzien dzis mamy ( w kazdym pomieszczeniu w domu ma specjalne zegary na ktorych sie wyswietla data, godzina ,dzien ). Odbieram te telefony bo inaczej ,dzwoni po naszych sasiadach czy jestesmy w domu bo nikt nie odbiera ( ja konkretnie po 6 razie odpuszczalam, teraz juz nie ,sasiedzi tez czasem maja dosc). DDDDDDDDDDDDDDuzo pisac.
Jakos szlo do zeszlego tygodnia. Opieka domowa w Holandii jest swietna. Ale kobiecina zaczela wychodzic z domu i nie wie gdzie chce isc albo gdzie wrocic. Nie wiedziala jak sie nazywa ,a wyszla z chalupy z kluczem w rece ( ores torebkowy mamy za soba ,Tzn nawet do kibelka szla z torebka, jej syn sie wsciekl jak wybierala pol godziny torebke na zakupy w sklepie. Ma dwie, trudny wybor) . Na szczescie przypomniala se ze spiewa w chorze, a ze tutaj w prawie kazdym domu chorzystka starszawa wiec zapytano
czy ja ktos zna. Oczywiscie ,to Truus V D. Ja w robocie, chlop tel prywatnych w pracy tez nie odbiera,
pierwszy kontakt matki na pielgrzymce co Santiago de Castella ( jeszcze miesiac bedzie maszerowal).
Narzeczona tez pracuje ,ale  tel  odbiera miedzy 19.00 i 20.00.Taka fanaberia, a co.
Babcie dostarczono do sasiadki i zameldowano w Thuiszorgu (tutejsza opieka), i sie zaczelo. Po zebraniu opini sasiadow , wywiadzie w domu dziennego pobytu, chorze ( nalezy do dwoch ), stwierdzono ze
trzeba zlozyc wniosek o podniesienie kwalifikacji z 4 na 5 (4 - dom starcow z rozszezona opieka,
5 - dom starcow z zamknietym odzialem.Tzn dom z ogrodkiem ,wlasny pokoj ,lazienka, aneks kuchenny i pokoj dzienny wspolny. Pacjenci pomagaja gotowac ,czasem siedza caly dzien skrobiac jeden ziemniak ale
daje im to poczucie ze robia cos pozytecznego.Wyjscia na zewnatrz tylko z osoba opiekujaca ).

I tu sie zaczelo. Moj chlop stanal okoniem. On sie na nic nie zgadza, gorzej ,on nie widzi problemu.
Bo jak moeder tam pojdzie , to straci kontakt ze swiatem. Tak jakby go jeszcze miala.
Moje chlopie cierpi, najmlodszy z braci ale nie najukochanszy, nie rozpieszczony ( na szczescie dla mnie).
Ale mieszkamy tu ,niedaleko od  niej . I to my, jestesmy u niej najczesciej a ona u nas.
Czekam, tlumacze i cierpliwie czekam. A potem kaze mu zalozyc matce branzoletke na reke z danymi personalnymi i telefonem do niego. Hm ,zobaczymy.
A tak w ogole zaczelam 2 serwetki szydelkowe, jeden sweterek Ruby od effci inna wloczka.
Nie mam Madame tricotte ale mam scheepjes wol w kolorze szarym w ilosciach olbrzymich . Robie bez probki ,he he ,wiec jak bedzie za maly to dostanie go maja kumpela, jak za duzy / mama albo siorka.
Jeszcze bluzka szydelkowa w kolorze fioletowym  - nie podoba mi sie ,przerobie na serwetke.
Czyli cos jednak robie , tyle ze wolno. Bo wiosna za oknem i moje ugory na mnie czekaja.

czwartek, 19 maja 2011

Wspomnien czar

Obejrzalam na Tvp Kultura film z 1983 r. "PANNY"
Film jak film. Opowiesc o dwoch dziewczynkach ,szkola podstawowa czyli 11/12 lat.
Kolezanki ,  zabawy , rozwiedzeni rodzice ( co wtedy bylo ewenementem, wrecz kuriozum).
Szara rzeczywistosc PRL. To moje dziecinstwo, wspominam je prawie identycznie. Jedyna roznica ze my mieszkalismy nie w starej czynszowce a w starym jednorodzinnym domu z dziadkiem pijakiem.
Te awantury po nocach.Boze ,ze ja go nie zabilam . Albo moja siostra.
Jedna scena z tego filmu wrocila do mnie jak bumerang. Jednak jeszcze to boli.
W filmie kolezanka zaprosila bohaterke filmu na urodziny. Wszystko bylo gotowe,wystawne jak na tamte czasy. Ale prawie nikt sie nie pojawil. Tylko bohaterka.
Ja od razu mialam przed oczami moje 12 urodziny. Nareszcie ,pierwszy raz w moim zyciu moglam ludzi do mnie do domu zaprosic.Bo dziadek. Tez pojawila sie tylko jedna kolezanka .Jedyna z 8 zaproszonych osob.
Nawet dzieci przyjaciolek mamy nie przyszly.Nie pamietam jakie wymowki mieli. Moj tata nie pracowal w kopalni ,nie podkladal swini. Nie mieszkalismy w blokach (wtedy to bylo cos) , dziadek byl pijakiem,
dom nie wyremontowany bo przy 3 dzieci nie bylo kasy. A auto ! marzenie.Nowe ciuchy i buty  tylko na Wielkanoc ,tio byla norma w moim domu.
Wiem ze olalam potem innych. Zreszta przez jakis czas  ( wiek 14,15 lat) stalam sie  brylata ,chuda maniaczka czytania. czego nie rozumiano.
Nauczylo mnie to jednej rzeczy. Co z oczu to z serca. Jak cie beda  potrzebowac ,to sami cie znajda.
Prawdziwi przyjaciele? Dla mnie,Kobiety?To ja sama. I to co mam na koncie i w glowie. na tym moge polegac.

środa, 18 maja 2011

rozczrowanie swiateczne

Mieszkam w Holandii, wiec normalne ze te swieta to nic. Kosciol i tyle. Moje osobiste przygotowania duchowe i domowe. Tesciowa szaleje z czyms co udaje obiad. Przystawka salatka jarzynowa ze szparagami ze sloika ,danie glowne : zupa bulion  z sloika ,poledwiczki wieprzowe z gotowanymi na wodzie ziemniakami i rozgotowany kalafior. Deser budyn na zimno. I tak 2 razy do roku.
Podobno zawsze tak bylo. Nie szaleje z potrawami. Przystosowalam sie do holenderskiego stylu zycia, ale ucze mojego chlopa ze jedzenie sluzy  nie tylko do zapchania  worka zwanego zoladkiem ale i jest czyms przyjemnym i zdrowym.
Matka zawsze gotowala monotematycznie.Rozgotowane miecho i warzywa. Ryby>>>> pominmy milczeniem jej reakcje jak przywlokla mi sie w porze obiadu w piatek. Ja nie zjadlam mojej porcji, tak mi obrzydzila pyszna rybke z grilla.brrr.
Ja reaguje na jej potrawy wymiotami ,wiec probuje nie jesc u niej .Jeden synjak do niej przyjezdza jest wegetarianinem z kanapka w rece ( zona tez) ,inny przyjezdza zawsze po obiedzie . Moj narzeka ale jako jedyny probuje jesc.
W tym roku udalo nam sie ominac temat jedzenia u niej. Sobota (zawsze u niej) - oznajmilam ze w Polsce tradycja jest poszczenie po kosciele. Katoliczka ale tego  nie zna.
Niedziela - piekna pogoda ,wiec zaplanowalam wyjazd do Keukenhof. Piekne miejsce, ale troche sie rozczarowalam. Gdybym tam pojechala 5 lat temu to byloby inaczej ale teraz....
Po Arcen,po Appeldorn ,po malych ukrytych pryatnych ogrodkach. No coz ,sami pisza w przewodniku ze komercja i reklama tulpow ,czyli tulipanow. Piekna i juz.Echte plaatje ,jak  tu mowia.

Zdjecia beda jak mi sie w koncu uda kupic baterie. Czysta skleroza i slepota . Mam napisane na kartce a i tak przejde obok regalu.

sobota, 14 maja 2011

juuupie

Jestem szczesliwa, tryskam radoscia zycia i optymiazmem. Jednej malpy w Holandii mniej.
Wyjechala za chlopem do Brazyli. Wybierala sie jak sojka za morze. Jej synowe po odwiezieniu jej na lotnisko urzadzily niezla impreze. A ja z tej radosci zapalilam swieczke . Malpie na droge.
Tepa, glupia .Nikt nie chcial z nia pracowac. Ja tez nie. Probowala mna pomiatac i ponizac.Nie udawalo sie ,wiec probowala sie zaprzyjaznic. Mam wrogow ,wiec po co mi przyjaciele. Jeszcze tacy jak ona.
Wysmiewala sie z moich raportow ( za moimi plecami) do czasu jak jej dziewczyny przygadaly ,ze ja jednak pomimo wszystko pisze i sie rozwijam w nauce jezyka ,a ona ,holenderka nie umie kompa wlaczyc i sie zalogowac.
No wiec pancia wyjechala do obcego kraju z calkowita nieznajomoscia hiszpanskiego . Niechecia i pogarda dla tej choloty.Jak sie wyrazila. Doslownie stwierdzila ze to Oni tak musza sie do niej dostosowac.
No koments.
Jak to powiedzial pewien czeski doktor : GDYBY GLUPOTA MIALA SKRZYDLA,LATALABY PANI JAK GOLEBICA.
Niestety i jedna i druga to pielegniarki . Dobijajace niestety.
Zwlaszcza ze 12 maja mielismy dzien sluzby zdrowia po holendersku .
Niezly lunch  i bon do kwiaciarni. Takiej lepszej. I spokojna praca,duzo latwiejsza niz w Polsce. te podnosniki, szkolenia,  protokoly.



I z drugiej strony.Jako pacjent jestem traktowana jak czlowiek. Nie dlatego ze dalam w lape (duzo) albo po znajomosci. Zwyczajnie . Szacunek do innego czlowieka to norma.Ale musisz znac jezyk ,inaczej gadaja
z tlumaczem ,nie z toba.
Kolezanka mnie poprosila na tlumacza ,a potem miala pretensje ze z nia nie chca gadac. A ona nic nie rozumie,biedactwo. No przeciez dlatego ja tu robie za tlumacza.
Dobila mnie.

środa, 11 maja 2011

punkt widzenia zalezy od punktu i miejsca siedzenia

Dostaniemy zwrot podatku. Moje chlopie mnie oswieciolo.
 Juuupie,super ekstra kasa. Moje chlopie poprosilo zebym zrobila liste co mozemy zrobic lub przebudowac za ta kase .4 tysiace euro. No,to juz mniej radosna informacja.
Ja musze planowac ,szukac cen,on robi kosztorys a ja z batam pilnuje zeby go nie przkroczyc.
Ja ,zodiakalna Waga musze pilnowac siebie i mego kochanego zeby nie przekroczyc limitu cenowego.
Ale ze ja Polka wychowana z wezem (zmija ) w kieszeni i portfelu,radze sobie lepiej niz skapy holender.
Bo oni sa skapsi niz szkoci.Szkoci przy nich to radosna , rzucajaca kase na prawo na lewo banda.
Oszczedzaja i na ogol umia to robic.Ale wysiadaja przy nas.Polakach. Juz nikt mnie nie probuje uczyc
Jak mam prowadzic dom czy robic zakupy. W sklepach  sie juz przyzyczajono ze sprawdzam ceny produktow w czytniku  i przy kasie.
Zycie podrozalo.srednio wydaje 1/3 wiecej na produkty spozywcze i 1/2 przemyslowe.
W Polsce zylam z olowkiem w reku i tutaj tez.Ale zycie i tak jest latwiejsze.
Z pensji mojego chlopa oplacamy hipoteke i media.Z mojej zyjemy ,bawimy sie i budujemy.I wysylamy kase rodzinie w Polsce.
W nowym domu mieszkamu juz 3 rok.W zeszlym roku dostalismy doplate do mediow (glownie ogrzewanie gazowe) 3200euro.Oj, jak bolalo.
Kupilismy piec z plaszczem wodnym na drewno ( to mamy prawie za darmo,tylko poszukac kogos kto chce sie pozbyc drzew i sciac se,porabac,zwiezc) ,kolektory sloneczne (woda),i 12 paneli slonecznych (prad -  niewiele ale pralka ,zmywarka i gotowanie za darmo).
W tym roku to nam zwroca za media ,a to glaska po brzuszku.
  Milo oj jak milo.
Ale ad rem.czyli do poczatku.zrobilam paln i wyszlo za malo kasy.
Albo zrobimy  3 pokoje i 2 lazienki albo cholerny ogrod.Bo straszy.Wywiezli gruz z rozwalonej gospodarki.
Nawiezli ziemi i .... czekamy. Chlopina ktory to ma zrownac , ma terminy zajete. Ale nas musi gdzies wcisnac do... ma u mnie dlug wdziecznosci (tlumaczenie) . Nie wzielam kasy,niech odpracuje.a co.